Ostatni wolny dzień. Od jutra zaczyna się szkoła. Czy się cieszę? Sama nie wiem. W sumie tak, bo w pewien sposób pomoże mi w diecie, a znowu z drugiej strony znowu będę musiała oglądać te wszystkie twarze. Ach... nie, nie, nie chce. Tak bardzo nie chcę, ale muszę.
Dzisiaj korzystając z dnia wybrałam się do galerii handlowej w poszukiwaniu jakiś ciuchów, bo ja naprawdę nie mam już co na siebie włożyć. Kupiłam sobie sukienkę która przyda mi się do zdjęć klasowych, spodnie, bluzke i buty. Uważam, że zakupy mimo wszystko udane. Przydało by mi się jeszcze więcej rzeczy, no ale kasy nie ma, a tak w ogóle to jeszcze schudnę więc nie opłaca się kupować za wcześnie.
Bilans:
kotlet [174 kcal]
puree [23 kcal]
groszek z marchewką [58 kcal]
255
Nie chciało mi się dzisiaj nawet jeść.
Też nie lubię ludzi z klasy -,-.
OdpowiedzUsuńA co do ubrań to zakupy zawsze poprawiają humor XD. Ja też ostatnio byłam i stwierdziła że nie wydam całej kasy, bo schudnę c:.
Uliczny bilans ;)
Trzymaj się ;*