Miły, spokojny dzień. Szybko minął. Z nudów poszłam do kościoła gdzie spotkałam nawet dużo znajomych. Miałam iść na koncert, ale zrezygnowałam. Tam by mi kazali pić, a nie chciałam sobie już bilansu psuć. Posiedziałam na dworze z rodzicami, bo robili grilla. Udało mi się uniknąć jedzenia. Teraz zaszyłam się w swoim pokoju i spędzę reszte dnia na czytaniu książki.
Bilans:
Kromka chleba [60]
200 g zupy szparagowej [86]
146
bez mięsa: 2 dzień

Dobrze ,że wróciłaś ,jakiś czas temu bardzo mi się spodobał twój blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://porcelanowaana.blogspot.com/
Blog jest śliczny! Pięknie tu ;) Bilanse malutkie, błagam uważaj na siebie! Trzymaj się ;*
OdpowiedzUsuńNie masz pojęcia jak się cieszę, że wrociłaś. Brakowało mi ciebie.
OdpowiedzUsuńA jak z wagą, bo po twoim bilansie aż się boję że schudłaś za mocno?
Dopiero teraz zaczęłam czytać twój blog, ale tak bardzo mi się podoba, a tak w ogóle to masz super bilans :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga . Jest taki pozytywny ;) . Zapraszam też do siebie http://socjopatk-a.blogspot.com/ (Nie tak pozytywnie)
OdpowiedzUsuń